Byłam we Wrocławiu, gdzie rozpoczęłam naukę we wspaniałej szkole.
Klimat tam niesamowity! Żaden uczeń nie wychodzi z lekcji, bo czas minął, tylko z rozdziawianą buzią słucha wykładowcy, straciwszy poczucie czasu...
Tak powinno być w każdej szkole...
A że jest to szkoła zaczarowana, to i spotkania scrapkowe się tam odbywają, więc po zajęciach w niedzielę zostałam dla relaksu, by natychać się atmosferą papierową. Więcej informacji można zobaczyć u Krulika.
Zmęczenie trzydniowe mnie jednak dopadło, niczego nie miałam siły robić (jedynie tylko uśmiechać się do obiektywu Katriny).
z Oliwką
przeglądając ciekawą literaturę
Za to Mała Scraperka mocno czyniła honory rodziny i zawzięcie stemplowała, wycinała i malowała.
przyklejanie stempla pod czujnym okiem cioci Calisty
odbijanie stempla
(profesjonalizm bije po oczach ;-) )
A tutaj specjalnie prosiłam Katrinę o uwiecznienie ubrania mojej Córci, bo... sama je sobie wybierała pod czujnym okiem tatusia, a...
za oknem hula wiatr i deszcz: grube rajstopy, letnia lniana sukienka, krótki rękawek. Czad!
Grunt to modne jest ubranie! hihihi
Miłego oglądania :-)