Kolejne dni w Antidotum spędziłam robiąc obrączki. Jest to ciekawy proces,
bo z blaszki lub drutu można wyczarować cuda :-)
Walczyłam z walcarką, aby zmniejszyć grubość blachy
Jedni ciężko pracują, inni... :p
oraz z przeciąganiem drutu w tzw. cajzynie - stalowej płytce z przewierconymi otworami o różnych śrenicach i kształtach. Celem było zmniejszenie średnicy drutu miedzianego :-)
Jak mi nie wychodziło, to Remek mnie motywował ;-)
Aż się udało, co można zobaczyć na filmiku:
Po przygotowaniu odpowiednich materiałów zabrałam się do robienia obrączki beczki. Wyglądało to tak:
później tak:
Drugą obrączką była anty-beczka
Tak wyglądają zaraz po obrobieniu:
A tak dzisiaj - niestety błysku już nie ma, polerka się należy :-)
A to jest obrączka, którą zrobiłam na poprzednim kursie w maju.
Doczekała się zdjęcia :-)
Zawód złotnika jest fascynujący. Nie ogarniam jeszcze wielu rzeczy. Poznałam mnóstwo nowych narzędzi. A teraz myślę, gdzie przygotować sobie stanowisko pracy...
Kolejna relacja wkrótce :-)
Dziękuję Alinie Tyro-Niezgoda za użyczenie zdjęć :-)
Miłego oglądania :-)
4 komentarze:
jestem pod ogromnym wrażeniem :)
Teraz już się wyjaśniło, co cię tak zajmowało podczas blogowej nieobecności. Widzę, że złotnictwo wciągnęło Cię na całego :) bardzo mi się podobają Twoje obrączki i druszlak :) pozdrawiam
wow! Koleżanko rządzisz!!!
wow wow wow !!!!!!!!!!!!! Lena to jest rewelacyjne !!!!!!!! niesamowite rzeczy, te obrączki są świetne, Kochana wkręciłaś się , super !!!!!!!
Prześlij komentarz