nie było... umówiłam się z Jolą na wymianę. Ona dla mnie miała zrobić piękną haftowaną poduszkę, a ja dla niej księgę gości strychowych. Poduszkę dostałam w nieprzyzwoicie (:p) szybkim tempie, a księga w mojej głowie nie powstawała... wena mi odmówiła pomysłów...
Dopiero w lipcu, po powrocie z cudownego i gorącego urlopu, usiadłam
z determinacją do stołu, bo czas mi się skurczył do "już" - pewnie to znacie...
i zrobiłam ją w ciągu jednego dnia... Umysł wypoczęty, więc bardziej twórczy :-)
Pomysł na rupiecie strychowe przyszedł sam... doszukacie się rozlatującego manekina, starego aparatu fotograficznego, guzików, starego zdjęcia itd.
Drzewo po prostu musiało być... nieodparcie kojarzy mi się ze strychem...
gałęzie zaglądające przez okno...
Oczywiście czajnik i filiżanki to atrybut gościnności.
Wszystko przypruszyłam mgiełką, jak stuletnim kurzem...
Właścicielka księgę przechwyciła i pojechała wypoczywać oraz przyjmować gości na swoim ukochanym strychu :-)
"Księga gości strych i owych"
Miłego oglądania :-)
7 komentarzy:
cudny, strychowy klimacik!:))
fantastyczna!!!!!
Rewelacyjna!!!!
ależ tam fantastycznych szczególików jest :)
stęskniłam się już za Twoimi pracami :)
super Księga
wiedziałam, ze mam się spodziewać takiego naładowania "pierdołami" i nie zawiodłam się :)
ale Twoje opowieści nie oddawały jego uroku wcale!
opisałaś coś po krótce... ale to, co zobaczyłam oszołomiło mnie na maxa! i te kolory! MIODZIO!!!
Lena! Księga wzbudziła nie tylko mój zachwyt. Goście strych-owi, pierwsi wpisywacze nie mogli wyjść z podziwu: macali, pieścili, nie chcieli wypuszczać z rąk. A ja cieszę się, że coś, co zrodziło się w mojej głowie ponad rok temu, nabiera konkretnych kształtów. Także dzięki Twojej Księdze.
Pozdrawiam pourlopowo....
RE - WE - LA - CJA !!!
Prześlij komentarz